Drogi Czytelniku.
Kiedy spotkasz uratowanego alkoholika nie zazdrość mu, masz przed sobą bohatera, który ośmielił się iść pod prąd alkoholowej rzeki obciążony swą słabością, kontynuuje mozolnie swą drogę poprzez ten świat, w którym panuje kult picia, proszę nie spoglądaj na niego z góry jak na człowieka gorszego gatunku.
Dzwonię i dzwonię do ciebie, no nareszcie cię zastałem. Cześć mój przyjacielu, na początku naszej rozmowy przepraszam, że nie odzywałem się do ciebie tak długo, ale w przeciągu tych paru lat działo się i dzieje bardzo dużo o czym z całego serca chce ci o powiedzieć, co niniejszym czynię. Posłuchaj przyjacielu mnie uważnie i przemyśl to, co chcę ci powiedzieć, bo tak naprawdę chcę wrócić do początku naszej znajomości.
Sam wiesz, że poznaliśmy się bardzo dawno, bo 26 lat temu. Muszę ci wyznać, że od razu mi się spodobałeś, zauroczyłeś mnie. Gdy cię pierwszy raz spróbowałem, byłem tobą zachwycony, pokochałem cię od pierwszego kieliszka, dawałeś mi fikcyjne poczucie siły, sztuczną wesołość, zadowolenie, zafascynowałem się tobą. Taki się stałem czuły, że zabierałem cię ze sobą na bankiety, zabawy, przeróżne przyjęcia i spotkania, a jeżeli o tobie zapomniałem, ty już tam byłeś, czekałeś na mnie. Próbowali cię wszyscy, byli zadowoleni, świetnie się bawili i ja z nimi.
Gdy tak coraz częściej cię próbowałem, tak się świetnie czułem, że w niedługim czasie stałeś się lekarstwem dla mnie na smutki i radości.
Przyjacielu,
zauważyłem, że oprócz mnie ty masz przyjaciół wokół mnie młodszych i
starszych, bardzo młodych, nawet przyjaciółki, które ze łzami w oczach
proszą cię, byś się od nich odczepił, a ty mówisz nie, nie zważasz nawet
na jcj głodne, przestraszone i zaniedbane dzieci. Ty kolego zamiast
serca, masz twardy głaz. Myślałem, że jesteś wierny, a ty chcesz
wszystkich. Moją ukochaną osobę uśmierciłeś, wielu moich kolegów przez
ciebie nie żyje, wielu znajomych zrobiłeś kalekami i dzisiaj nie mając
środków do życia - przeklinają znajomość
z tobą. Obdarłeś ich z pieniędzy, godności, pozbawiłeś sensu życia,
dzisiaj upokorzeni wyciągają rękę na przystankach, dworcach i w
miejscach publicznych
o pomoc. Gdy to widzę, ze złości na ciebie aż "kipi we mnie" a serce
moje pęka z bezsilności i żalu.
Parę lat temu spotkałem osoby, które mi uświadomiły i otworzyły oczy co do znajomości z tobą. Dzięki tym osobom uświadomiłem sobie, że ty jesteś kanalią, a po ludzku mówiąc złodziejem w najgorszym wydaniu. Kradniesz rodzinom ojców, matki, córki, synów, włamujesz się do kieszeni, do domów i serc najlepszych ludzi. Masz klucz do najlepszych zamków i banków. Przez ciebie płaczą matki, a szczególnie niewinne dzieci, które wyciągają rączki, głodne miłości, otrzymują w zamian bicie. Chorują mężowie, ojcowie, ciężko chorzy umierają samotnie opuszczeni przez najbliższych z rozpaczą i przekleństwem na ustach. Mnie w sumie nic nie dałeś, tylko zabierałeś. Zabrałeś mi najpiękniejsze lata młodości, skryte marzenia, wolność uczucia, przez ciebie nie potrafiłem kochać, zabrałeś mi przede wszystkim godność, która dla mnie była bardzo ważna. Skradłeś mi wolność osobistą, wiarę w siebie, nadzieję i cel. Obdarłeś mnie z kontroli nad swoim zachowaniem, decyzję podejmowałeś zawsze ty, a nie ja. Przez ciebie doznałem uczucia niższości, pogardy, poniżenia i rozczarowania.
Dobrze pamiętasz, kiedy byłem samotny, przeżywałem wewnętrzne rozterki, zagubienie, załamanie, głęboki stres. To, co ty wtedy zrobiłeś - pchnąłeś mnie do targnięcia się na najwyższą wartość, jaką jest życie. Dzięki temu doprowadziłeś do nerwicy i załamania psychicznego moich rodziców. Mnie osobiście doprowadziłeś do poniżenia i gardzenia mną przez najbliższe otoczenie, wyśmiewania przez innych.
Dlatego wreszcie zrozumiałem, że ty nie jesteś żadnym moim przyjacielem - stałeś się wrogiem nr 1.
Kiedy
stałem się pośmiewiskiem dla otoczenia, wstydem i poniżeniem dla
najbliższej rodziny, zrozumiałem, że ty jesteś fałszywym przyjacielem,
że najwyższy czas zerwać znajomość z tobą, by dalej nie dać się ogłupić
do końca. Dalej pragnę cię poinformować, że dzięki pewnej osobie, dobrej
osobie, a nie takiej jak ty poznałem grupę osób, która myśli tak samo
jak ja. Są to osoby, które przedstawiają twój obraz przeciwstawny jaki
ja miałem o tobie na początku znajomości. Dzięki nim
i osobie prowadzącej spotkania zrozumiałem, że stałem się osobą
uzależnioną od ciebie. Wbrew tobie osoby te traktują mnie ze
zrozumieniem, traktują poważnie.
Służą doradą, znajdą dla mnie zawsze ciepłe słowo otuchy, ciepły uśmiech, dlatego jestem im wdzięczny za dobre serce. Sam więc widzisz, że nie mam ci być za co wdzięczny. To, co ci wyznałem jest oczywistą prawdą, omamiłeś mnie, okręciłeś wokół palca, pogardziłeś, wyzyskałeś i zostawiłeś samemu sobie, dlatego definitywnie jest to ostatnia rozmowa z tobą, - żegnaj, nie chcę cię więcej znać. Drzwi w moim domu i moim sercu są dla ciebie zamknięte, niech cię piekło pochłonie, jesteś największą świnią, jaką spotkałem w moim życiu.
Przebaczam
ci wszystko zło, które mi wyrządziłeś, to, że dałem ci się owinąć wokół
palca i podtrzymywać tak długo znajomość, to moja głupota, zaślepienie i
moja wina. Dzisiaj jestem pewien, że nigdy nie znajdziesz prawdziwego
przyjaciela. Dzisiaj mam innych przyjaciół, na których mogę liczyć,
dlatego wydaje mi się, że musiałem to wszystko przeżyć, bym mógł teraz
zmieniać siebie, być żywym przykładem dla innych. Bóg
w moim sercu zasadził ziarno prawdy, wyrosła trzeźwość, pięknie się
rozwija, bo przecież jest pielęgnowana przeze mnie.
Zaciekły twój wróg: Jurek